Przejdź do głównej zawartości

Nawijanie rzeczywistości (09) - cz.1


Sklepik znajdował się w blaszaku. Pomalowany w trzy kolory miejscowej drużyny piłkarskiej, z dumnymi wlepkami na drzwiach. W środku miał może metr na metr przestrzeni dla kupujących. Za to dysponował wszystkim, co potrzebne jest w nagłych przypadkach do przeżycia. Wcisnęła się do środka. W kolejce stało trzech panów, którzy wyglądali właśnie na takich potrzebujących pierwszej pomocy. W ciasnym, dusznym pomieszczeniu unosił się zapach alkoholu.
- Proszę, pani pierwsza - powiedział pan stojący przed nią, podzwaniając przy tym reklamówką pełną pustych butelek. Wcisnęła się bliżej lady, gdzie ekspedientka w zawadiackim koku kończyła właśnie wydawać drobne Ukraińcowi. Próbowała przy tym powiedzieć coś po rosyjsku całkiem dumna ze swoich umiejętności.
- TYLKO GOTÓWKĄ! - Wydarła się do kolejnego klienta, który pokiwał głową, wziął paczkę fajek i tanią piersiówkę.
- TYLKO GOTÓWKĄ! - To już było do niej. Jakby wcześniej nie słyszała.
- Ok. poproszę jogurt, najlepiej naturalny - ekspedientka odwróciła się i sięgnęła do lodówki.
- Nie ma, sprzedałam ostatni niedawno. Może kefirek?
- Nie, może być jakiś owocowy jogurt.
-Truskawkowy?
-Wolałabym inny - Ale sprzedawczyni już jej nie słuchała, dzierżąc w dłoniach jogurt przesunęła ciało w stronę lady. Miejsca po drugiej stronie było wprawdzie trochę więcej, ale dokładnie wypełnione wszelakim dobrem. - I proszę zwykły, nie do picia.
- To czego w końcu pani chce? - Warknęła sprzedawczyni odstawiając truskawkowy jogurt w butelce. - Proszę mi pokazać palcem.
-Może być ten bio. Jagodowy - decyzję trzeba było podjąć szybko, bo do środka wciskali się kolejni kupujący,  a i sprzedawczyni ciskała już gromami z oczu.
-Coś jeszcze? - przestała być uprzejma. No cóż, nietypowy klient, zaburzający porządek nigdy nie jest mile widziany.
-Wszystko. Dziękuję.
- JARZENIÓWKĘ POPROSZĘ! - wydarł się jej tuż nad uchem kolejny klient, tak, że o mało reszty nie pogubiła. Również został przepuszczony w kolejce przez pana z reklamówką.- HEHEHEHE, to znaczy jarzębinówkę!
-No, jeszcze by pan zaczął nam tu świecić! - Zaćwierkała ekspedientka do pana z przekrwionymi oczami i nieświeżym oddechem. Porządek świata wracał na swoje miejsce.
Wydostała się z tego sklepiku, spojrzała jeszcze na jego nazwę - Tyci, tyci sklepik. Faktycznie - westchnęła, tyci, tyci.
Zegarek w telefonie pokazywał 8.30. Dzień się dopiero rozkręcał.
Naciągnęła kaptur na głowę i skuliła się pod kurtką. Śnieżyca, która szalała, gdy wysiadała z pociągu, ustąpiła lekkiej mżawce. Nie było najgorzej, przynajmniej nie wiało.
- Całkiem nieźle, jak na drugi dzień wiosny - mruknęła pod nosem i poszła w stronę przystanku tramwajowego.
c.d.n.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sanditon

Żyłam do niedawna w błogim przekonaniu, że mam zaliczone wszystkie powieści Jane Austen i jedyne co mi pozostaje, to czytać kilkakrotnie, to co już znam. Jakież było moje zdziwienie, gdy w bibliotece wpadła mi w ręce książka Sanditon podpisana nazwiskiem w/w autorki. Niestety oryginalny rękopis Jane, to zaledwie pierwsze dziesięć rozdziałów i kawałek jedenastego, cała reszta została dopisana przez pewną damę* . Jak ma się, to do odbioru całości? No właśnie, zmiana narratora przebiega płynnie, druga autorka stara się zachować styl oraz zamysł oryginału próbując dociekać dokąd zaprowadziłaby swoich bohaterów Austen. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to dość sprawnie i szycia nie widać na pierwszy rzut oka. A na drugi? Już całkiem wyraźnie. Pojawiają się zdania, które Jane nigdy nie włożyłaby w usta swoich bohaterów. To co w oryginale pozostałoby subtelną aluzją, dającą czytelnikowi pole do domysłów, tutaj wykładane jest wprost. Ze zdumieniem przyjmowałam niektóre wydarzenia, tak odb

Tęsknota

 Wiecie, co? Trochę mi tęskno za pisaniem na blogu :) Jestem trochę zmęczona tym szybkim tempem instagrama, gdzie, co chwilę ładują się nowe posty... Może by tak wrócić... Popisać o książkach, o filmach, o życiu...  A tak se marudzę :)

Agnieszka Krawczyk "Przylądek wichrów"

Matylda Radwan należy do tych bohaterek Agnieszki Krawczyk, co Sabina i Mila z Magicznego miejsca. Jest oazą spokoju, introwertyczna, lekko wycofana z życia, trzymająca się na uboczu wielkich wydarzeń, z artystyczną duszą. Ciężko określić ile ma lat. Prawdopodobnie coś między 30 a 40 (nawet bliżej 40) - bogata już w życiowe doświadczenie, ale jeszcze pełna nadziei i gotowa na zmiany, które niesie jej los. Od razu widzimy, że na jej barkach cała dylogia by się nie uniosła. Autorka ustawia wokół niej całą gamę bohaterów, których mniej lub więcej polubimy, ale którzy mimo różnego wieku, temperamentów, doświadczenia czy nawet narodowości potrafią zbudować przyjaźń, która ma szansę przetrwać więcej niż jedno lato. Jeżeli do tego dorzucimy piękne okoliczności przyrody, szumiące morskie fale, latarnie, podwodne krajobrazy i tajemnicze wraki, to otrzymamy klimatyczną opowieść z romansem w tle. Ale nie jest to typowo wakacyjny romans, który wybucha nagle i intensywnie w gorące