Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

Japończyk pod mostem

Japończyk pod warszawskim mostem w pomarańczowym namiocie w samym środku późnej zimy, lub jak kto woli wczesnej wiosny. Niemożliwe? Biedaka musiał bardzo nasz kraj sponiewierać, że nie pozostało mu nic innego, jak zamieszkać, w tych "miłych" okolicznościach przyrody. Na szczęście, jego wybawiciel już przybył i za chwilę uratuje cudzoziemca. Na początek wręczy mu wizytówkę. Co tam jest na niej napisane? Robert ... ee... Brakat... e..ekonom? Ergonom? Ki czort i czemu się tak kłania? Nieważne, grunt, że nasz nadwiślański honor został uratowany i czym chata bogata , gość w dom, Bóg w dom itd, itp. Jak dobrze, że pan Robert zna japoński, a Hattori-san polski, jakoś się dogadają. Proszę tylko nie przechodzić pod drabiną, bo to przynosi ponoć pecha. Tylko czemu w tym mieszkaniu stoi ich aż pięć? Chmm, to by tłumaczyło skąd ten ciągły pech z autem. Jakim autem? No, tą sportową mazdą, co stoi pod blokiem i w oko kole. A skoro jesteśmy już przy kole... bez koła się daleko nie zajedzie