Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2012

Momo

Momo pojawiła się pewnego jesiennego wieczoru, gdy za oknem zimny, północny wiatr szarpał bezlistne gałęzie drzew. Szybko zapadająca, bezksiężycowa noc skrobała o szyby, a uliczne lampy rzucały długie cienie. W domu, przy kuchennym stole siedziała dziewczynka. W rozpalonym piecu ogień buczał radośnie. W pokoju obok zaczynał się Dziennik. Dziewczynka słyszała jego sygnał i wesołe rozmowy rodziny. Przysunęła się bliżej. Z uchem przy radiu, z niecierpliwością czekała na Momo.   Nie wiem, czy tak było rzeczywiście. Czy było to jesienią, latem, czy zimą. Czy to były już lata 90`te, czy jeszcze końcówka osiemdziesiątych. Pamiętam tylko, jakie wrażenie zrobiło na mnie słuchowisko radiowe dla dzieci o Momo i złodziejach czasu. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że w czasach, gdy posiadanie drugiego programu uchodziło za luksus, a radio było tylko publiczne programy dla dzieci i młodzieży były staranniej przygotowywane i mniej infantylne. Słuchowisko, o którym piszę, to był

Błękitna księga bajek

Pamiętacie swoją pierwszą wizytę w bibliotece? A pamiętacie pierwszą książkę, którą stamtąd pożyczyliście? Ja pamiętam doskonale. Nie wiem, jaki to był dzień tygodnia, ani jaka była pogoda. Musiało to być popołudnie. Starsza siostra wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do biblioteki (zostałam tam na wiele lat, przynajmniej w pewnym sensie). Dostałam swoją kartę, wpis do rejestru i kilka książek do wyboru, a może wcale nie miałam wyboru? Może Pani Bibliotekarka wcisnęła mi właśnie tę książkę z jakimiś słowami na zachętę i tak to się zaczęło - od Błękitnej księgi bajek, autor Ludomir Feldek. Okładka wyglądała zachęcająco - rodzina w dworskich strojach dawała nadzieję na odpowiednio królewskie historie. Dobra, nie oszukujmy się, miały być królewny i książęta, czyli to co małe dziewczynki lubią najbardziej. A zamiast tego dostałam zbiór opowiadań-bajek totalnie zakręconych i tak surrealistycznych, że zakochałam się w tej książce od pierwszych stron (królewny w końcu też były)

Opowieści tajemnicze i szalone

Co jakiś czas wracam z połowów na mieście z nowymi zdobyczami. Często wygrzebanymi w tanich księgarniach, dworcowych antykwariatach, czy porzuconych na śmietniku. Książki są w różnym stanie i z różnych lat. Nowe i stare, kolorowe i piórkiem ilustrowane. Wobec żadnej z nich nie mogłam pozostać obojętna :) Na początek najnowszy nabytek, wydany przez Naszą Księgarnię w 2007 roku. "Opowieści tajemnicze i szalone" Edgara Allana Poe znalezione na taniej książce w zeszłym tygodniu. Ze wspaniałymi, klimatycznymi ilustracjami Grisa Grimly. Ta książka dla dzieci (O! Tak! Dla dzieci!) zawiera cztery opowiadania Poe "nieznacznie nastrojone" (jak bardzo nieznacznie nie jestem w stanie określić, gdyż za oryginalnym Poe nigdy nie przepadałam). Są to: Czarny kot, Maska czerwonej śmierci, Żaboskoczek i Upadek Domu Usherów . Opowiadania są okraszone czarnym humorem i makabrą. Całości dopełniają ilustracje, które doskonale oddają i uzupełniają nastrój poszczególnych o

Początek

Czasami czuję potrzebę wypisania się o przeczytanych książkach. Tutaj będzie miejsce na to. Na książki dla małych i dużych. Recenzje, przemyślenia i wspomnienia. A wszystko wokół literatury we wszelakich odmianach, bo czytam sporo i różnorodnie :)