Przejdź do głównej zawartości

Przepraszamy za usterki


Grzebię, przestawiam, ustawiam. Może to chwilę potrwać, ale potem będzie już pięknie. Miałam już dość tego siermiężnego widoku, gdy tu wchodziłam.
Przepraszam więc za wszelkie niedogodności i błędy, które mogą się pojawić.

W ramach odświeżania wstawiłam swojego mordacza. Jakoś tak znowu zdjęcie znad morza. No cóż, moja miłość do Bałtyku nie ustaje i wychodzi na to, że jedynie tam się fotografuję. Ale to dobrze, bo przynajmniej z uśmiechem na twarzy, w końcu woda, piasek, palmy (sztuczne) :)

A jak wam się podoba logo?
Osobiście jestem zadowolona.

Będzie pasować do wrocławskiego i tego oraz tego :)
Kapelusz pozostanie tak jak jest (raczej, ale kto wie) więc do re brandingu jest jeszcze szkicownik.

pozdrawiam
Emilia

Komentarze

  1. Ślicznie tu u Ciebie, podoba mi się i to bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Jeszcze dopieszczam i grzebię w CSSie metodą prób i błędów :D
      To był blog traktowany po macoszemu, ale ostatnio więcej na nim się dzieje więc musiał nabrać trochę ogłady :)

      Usuń
  2. Może być:)
    I bardzo się cieszę, że dopieszczasz TEN blog, można będzie pogadać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi :)
      Pogadać można wszędzie, chociaż to prawda, że tutaj mam największy słowotok ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sanditon

Żyłam do niedawna w błogim przekonaniu, że mam zaliczone wszystkie powieści Jane Austen i jedyne co mi pozostaje, to czytać kilkakrotnie, to co już znam. Jakież było moje zdziwienie, gdy w bibliotece wpadła mi w ręce książka Sanditon podpisana nazwiskiem w/w autorki. Niestety oryginalny rękopis Jane, to zaledwie pierwsze dziesięć rozdziałów i kawałek jedenastego, cała reszta została dopisana przez pewną damę* . Jak ma się, to do odbioru całości? No właśnie, zmiana narratora przebiega płynnie, druga autorka stara się zachować styl oraz zamysł oryginału próbując dociekać dokąd zaprowadziłaby swoich bohaterów Austen. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to dość sprawnie i szycia nie widać na pierwszy rzut oka. A na drugi? Już całkiem wyraźnie. Pojawiają się zdania, które Jane nigdy nie włożyłaby w usta swoich bohaterów. To co w oryginale pozostałoby subtelną aluzją, dającą czytelnikowi pole do domysłów, tutaj wykładane jest wprost. Ze zdumieniem przyjmowałam niektóre wydarzenia, tak odb

Tęsknota

 Wiecie, co? Trochę mi tęskno za pisaniem na blogu :) Jestem trochę zmęczona tym szybkim tempem instagrama, gdzie, co chwilę ładują się nowe posty... Może by tak wrócić... Popisać o książkach, o filmach, o życiu...  A tak se marudzę :)

Agnieszka Krawczyk "Przylądek wichrów"

Matylda Radwan należy do tych bohaterek Agnieszki Krawczyk, co Sabina i Mila z Magicznego miejsca. Jest oazą spokoju, introwertyczna, lekko wycofana z życia, trzymająca się na uboczu wielkich wydarzeń, z artystyczną duszą. Ciężko określić ile ma lat. Prawdopodobnie coś między 30 a 40 (nawet bliżej 40) - bogata już w życiowe doświadczenie, ale jeszcze pełna nadziei i gotowa na zmiany, które niesie jej los. Od razu widzimy, że na jej barkach cała dylogia by się nie uniosła. Autorka ustawia wokół niej całą gamę bohaterów, których mniej lub więcej polubimy, ale którzy mimo różnego wieku, temperamentów, doświadczenia czy nawet narodowości potrafią zbudować przyjaźń, która ma szansę przetrwać więcej niż jedno lato. Jeżeli do tego dorzucimy piękne okoliczności przyrody, szumiące morskie fale, latarnie, podwodne krajobrazy i tajemnicze wraki, to otrzymamy klimatyczną opowieść z romansem w tle. Ale nie jest to typowo wakacyjny romans, który wybucha nagle i intensywnie w gorące