Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Sanditon

Żyłam do niedawna w błogim przekonaniu, że mam zaliczone wszystkie powieści Jane Austen i jedyne co mi pozostaje, to czytać kilkakrotnie, to co już znam. Jakież było moje zdziwienie, gdy w bibliotece wpadła mi w ręce książka Sanditon podpisana nazwiskiem w/w autorki. Niestety oryginalny rękopis Jane, to zaledwie pierwsze dziesięć rozdziałów i kawałek jedenastego, cała reszta została dopisana przez pewną damę* . Jak ma się, to do odbioru całości? No właśnie, zmiana narratora przebiega płynnie, druga autorka stara się zachować styl oraz zamysł oryginału próbując dociekać dokąd zaprowadziłaby swoich bohaterów Austen. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to dość sprawnie i szycia nie widać na pierwszy rzut oka. A na drugi? Już całkiem wyraźnie. Pojawiają się zdania, które Jane nigdy nie włożyłaby w usta swoich bohaterów. To co w oryginale pozostałoby subtelną aluzją, dającą czytelnikowi pole do domysłów, tutaj wykładane jest wprost. Ze zdumieniem przyjmowałam niektóre wydarzenia, tak odb

Bzem otuleni

Z prozą Magdaleny Kordel zetknęłam się tego lata, kiedy to próbowałam się z polskimi pisarkami. Jako osoba nie czytająca polskiej, kobiecej literatury, postanowiłam się jej przyjrzeć bliżej. Z tej mojej sezonowej przygody została mi otwartość na nowy gatunek książek - lekkich, kobiecych, które nie koniecznie angażują wszystkie szare komórki, ale na pewno sięgają do emocji. Wśród nazwisk, które po kolei wyciągałam z bibliotecznej półki, kilka zostało ze mną na dłużej. W tym właśnie pani Magda. Czym ujęła mnie jej proza? Po pierwsze poczuciem humoru. Czytając 48 tygodni zaśmiewałam się w głos z perypetii małżeńskich Nataszy i Sebastiana. A po drugi: czytało się tak, jak czytać się powinno - wartko, lekko i z przytupem :)