Przejdź do głównej zawartości

A hoj przygodo!

Czytanie książek to podróż dzięki, której możemy przenieść się w każde miejsce nawet takie, którego nie ma na żadnej mapie. Niektóre pozycje (książkowe oczywiście), rzucają nami po świecie rzeczywistym i pokazują rzeczy, w które czasami aż trudno uwierzyć. Książki podróżnicze, jako gatunek literacki nie zajmowały nigdy wysokiej pozycji na mojej liście lektur. Sięgam do nich, by dowiedzieć się czegoś o życiu w bardzo konkretnym miejscu, które z tej czy innej przyczyny, właśnie mnie zainteresowało. Zazwyczaj są to książki o Japonii, albo książki o Japonii, tudzież książki o ... no zgadnijcie :P Próbuję przypomnieć sobie, co czytałam ostatnio nie związanego z Japonią, czy też tematem tego wpisu, a dotyczącego podróżowania i wychodzi na to, że nie pamiętam. Przewodniki się nie liczą, to zupełnie inna półka. Coś mi świta, że w podstawówce sięgałam po jakieś podróżnicze klasyki, ale było to wieki temu i zaginęło w mrokach mojej niepamięci.
Ok, znowu wychodzi mi długi wstęp. A wystarczyłoby napisać, że autor, o czym książka i ile punktów przyznaję.

To skoro już wiemy, że książka podróżnicza, to przejdźmy do punktu: autor - Wojciech Cejrowski. Podróżnik dość znany. Z różnych swoich działań. I poglądów. Tak, ten pan poglądy ma wyraziste i nie boi się ich upubliczniać. Reakcje bywają różne, jedni zgadzają się mniej z tym, co ma do powiedzenia, inni reagują jeszcze gorzej :) Osobiście uważam, że każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii. Zgodzić się z nią można lub nie. Niestety ostatnio w imię poprawności politycznej niektórzy chcieliby uciszyć wszystkich oponentów i zmusić większość do ustępstw na rzecz przywilejów mniejszości więc i takie głosy przydają się w debacie publicznej. Dlaczego w ogóle o tym wspominam?
Ponieważ, gdy rozmawiam z kimś o książkach podróżniczych tego autora, słyszę często - Nie, dziękuję. Nie znoszę tego pana. Może więc, zanim uprzedzimy się do kogoś na dobre, zobaczmy, co ma do powiedzenia. Czy zatem jest dwóch Cejrowskich - Fajny Podróżnik i Nieznośny Publicysta, który na rzecz opowieści podróżniczych porzuca swoje poglądy? Nie. Pan Cejrowski poglądy ma mocno osadzone i w każdej sytuacji pozostaje sobą, tylko historie są różne.

Jako autor książek podróżniczych Wojciech Cejrowski sprawdza się doskonale. Ma dar opowiadania, lekkość wypowiedzi i zmysł obserwacyjny. Plus dodatkowy bonus w postaci poczucia humoru, dzięki któremu dostajemy skrzącą się opowieść zamiast suchych faktów z podróży i garści wiadomości encyklopedycznych* Książki się wręcz same czytają. Historie opowiadane są z samego środka wydarzeń, widać, że autor nie przyglądał się biernie robiąc notatki, a był częścią społeczności do których zawędrował. I ja też czułam się, jak uczestnik podróży czytając Rio Anaconda,Gringo wśród dzikich plemion czy Podróżnika WC.
Historie opowiedziane w powyższych książkach są czasami tak nie prawdopodobne, że chyba musiały się wydarzyć :) Nie da się zrecenzować, o czym dokładnie są te tytuły. Ogólnie - o odkrywaniu i życiu dzikich plemion, wędrówce przez dżunglę, problemach na granicach i o ludziach. Przede wszystkim o ludziach i może troszeczkę o dzikich zwierzętach, takich jak np. krwiożercze mrówki. Polecam każdemu, kto chce przeżyć przygodę nie ruszając się z fotela, spocić się w tropikach, gdy za oknem hula wiatr i śnieg. Zarówno dla fanów, jak i przeciwników pana Cejrowskiego. A przede wszystkim dla ludzi z poczuciem humoru.


* Właśnie mi się przypomniało, że z książek podróżniczych próbowałam jeszcze przeczytać kiedyś Wałkowanie Ameryki Marka Wałkuskiego (nie skończyłam niestety, a staram się zawsze kończyć zaczętą książkę nawet jeśli trwa to latami - jako przykład mogę podać Wiśniewskiego Samotność w Sieci, która mnie zmęczyła na tyle, że wciąż czeka na dokończenie (czwarty rok?), czy Zimę Helikonii, która czeka na ... zimę ;). Wracając do Wałkowania Ameryki, to przykład książki, która została paskudnie zepsuta. Otóż, gdy kolejny rozdział się rozkręca i poznajemy kolejną ciekawostkę życia w USA, autor ucina anegdotę, ciekawą historyjkę i raczy nas suchymi liczbami w procentach (ba, żeby to chociaż były czyste procenty, nic z tego - same suche fakty).

**Po książkach WC sięgnęłam z rozpędu po inne podróżnicze książki, znanej dziennikarki TVN, niestety to już nie było to. Skusił mnie jeden z rozdziałów (o Japonii, a jakże;). Cejrowski pisał o spotkanych ludziach w sposób naturalny, niby opisywał obcą kulturę, ale bez moralizowania i wyższości białego człowieka nad dzikim ludem. Pani MW raczyła nas faktami niczym z Wikipedii z pozycji zdystansowanej dziennikarki, która przygląda się i czasem coś skomentuje strzygąc miejscowe normy i obyczaje do "słusznych" wzorców poprawności politycznej***.

***A propo poprawności politycznej, jak widzę, że sponsorem programu w ogólnodostępnej sieci TV jest Margaryna Palma z Murzynkiem, to sobie myślę, że jeszcze nie jest z nami tak całkiem źle :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sanditon

Żyłam do niedawna w błogim przekonaniu, że mam zaliczone wszystkie powieści Jane Austen i jedyne co mi pozostaje, to czytać kilkakrotnie, to co już znam. Jakież było moje zdziwienie, gdy w bibliotece wpadła mi w ręce książka Sanditon podpisana nazwiskiem w/w autorki. Niestety oryginalny rękopis Jane, to zaledwie pierwsze dziesięć rozdziałów i kawałek jedenastego, cała reszta została dopisana przez pewną damę* . Jak ma się, to do odbioru całości? No właśnie, zmiana narratora przebiega płynnie, druga autorka stara się zachować styl oraz zamysł oryginału próbując dociekać dokąd zaprowadziłaby swoich bohaterów Austen. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to dość sprawnie i szycia nie widać na pierwszy rzut oka. A na drugi? Już całkiem wyraźnie. Pojawiają się zdania, które Jane nigdy nie włożyłaby w usta swoich bohaterów. To co w oryginale pozostałoby subtelną aluzją, dającą czytelnikowi pole do domysłów, tutaj wykładane jest wprost. Ze zdumieniem przyjmowałam niektóre wydarzenia, tak odb

Tęsknota

 Wiecie, co? Trochę mi tęskno za pisaniem na blogu :) Jestem trochę zmęczona tym szybkim tempem instagrama, gdzie, co chwilę ładują się nowe posty... Może by tak wrócić... Popisać o książkach, o filmach, o życiu...  A tak se marudzę :)

Nawijanie rzeczywistości (02)

Odkąd mam kota czuję się trochę, jak młoda matka, która z palcem dźgającym kupkę zachwala swoje dziecko gościom, gdzieś między obiadem, a deserem. Niestety nie jest to mały kiciuś, od patrzenia na którego oczy robią się mokre i wstępuje w człowieka Elmirka. Jest to KOT. Pewnego dnia przyszedł i został. Czy na zawsze? Nie mam pojęcia, znika czasami na kilka dni. Przypuszczam, że prowadzi podwójne życie i bardziej niż my interesują go zasoby w misce, która stoi w kącie. No cóż. ma on jednak swój urok (oprócz pcheł i ktowieczegotamjeszcze ) jest klasycznie czarny z intensywnie zielonymi oczami. Musiał być przesłodkim kociakiem (wciąż jeszcze jest młodym kotem, ale już nie kiciulkiem). No tak, tutaj co niektórzy się zorientowali, że trochę nakłamałam w pierwszym zdaniu nadużywając słów mam kota . Raczej ten kot ma nas... na uwadze przy ewentualnym wyborze domu. Ale dziś odniosłam mały sukces. Przekonałam kota do pudełka. Sami wiecie, te wszystkie filmiki pokazujące koty w pudełka