Przejdź do głównej zawartości

Ruth


Ileż historii zna świat, w których młode, wrażliwe dziewczęta dają się zwieść słodkim obietnicom. A potem wypłakują oczy w poduszkę nie mogąc uwierzyć, że kochanek okazał się zwykłym tchórzem niegodnym ich niewinnej miłości. To właśnie spotyka Ruth Hilton, szesnastoletnią sierotę oddaną przez opiekuna do nauki krawiectwa. Młoda, niedoświadczona, szczera, gotowa nieść pomoc wpada w oko pewnemu młodzianowi z wyższych sfer, który zachwycony jej urodą zarzuca na nią sidła. Ona - wrażliwa na otaczające piękno, przyrodę, pogodna i ufna dla ludzi. On - rozkapryszony młodzian pozbawiony empatii, wyciągający rękę po to, co mu się nie należy nie zważający na konsekwencje, słaby charakterem i duchem. Jak to się kończy? A jak może się skończyć w wiktoriańskiej Angli związek panicza z pensjonarką sierotą? Dla niej zakończenie, to prawdziwy dramat, gotowa jest porzucenie przypłacić życiem.

Nieświadoma w co się uwikłała, pełna naiwnej, ale szczerej miłości wpada w rozpacz i przez resztę życia postanawia żyć tak, by odpokutować swój grzech - skromnie i w czystości, oddana służbie innym i swojemu synowi, którego jedynym przewinieniem było to, że się urodził z nieprawego łoża, co skazywało go na potępienie w oczach społeczeństwa i odrzucenie. Na swoje szczęście dziewczyna znajduje bezpieczny dom. Zostaje przygarnięta przez kalekiego pastora dysydentów Bensona i jego siostrę. Otrzymuje pracę jako guwernantka w zaprzyjaźnionym domu jednego z wiernych, a jednocześnie przyjaciela pastora. Człowieka surowych zasad, typowego przedstawiciela angielskiego społeczeństwa ówczesnych czasów.
W ustalony rytm lat, przetykanych pomniejszymi wydarzeniami, wdziera się przeszłość Ruth, a prawda o jej rzekomym wdowieństwie ostatecznie wychodzi na jaw. Kobieta musi stawić czoło surowemu osądowi, wszystko czego dokonała odchodzi w niepamięć wobec grzechu z przeszłości, którego się dopuściła. Dla tej wrażliwej kobiety, to prawdziwy cios i nie dba ona o siebie, ale o swoje dziecko.

No właśnie - syn Leonard. Gaskell, jak i inni pisarze XIX wieczni nie pisze wprost o miłosnych uniesieniach. Czytelnik musi sam się domyślić, w którym opisie przyrody ukryty jest erotyczny podtekst, który spacer nie jest spacerem, która rozwijająca pąki gałązka symbolizuje rozwijającą się kobiecość. Zapewne dla czytelnika współczesnego autorce te niuanse były prostsze do odczytania*. Dla młodych dziewcząt, niewtajemniczonym w Ars amandi takimi pozostały - niewinnymi opisami.

Po pierwsze nie polecam Ruth tym, którzy chcą zacząć przygodę z Elizabeth Gaskell. Książkę czytałam długo, pełna jest zawiłych opisów przyrody, charakterów, przemyśleń. Z drugiej strony jest to jej zaletą ponieważ autorka niezwykle kunsztownym językiem opisuje nam tło, plan dalszy i bliższy, dokładnie kreśli charaktery bohaterów splecione z epoką w której przyszło im żyć. Nie da się tej książki czytać szybko i byle jak. Każde zdanie jest wyważone, każda postać dokładnie opisana. Akcja rozciągnięta na kilka lat toczy się nieśpiesznie nabierając tempa jedynie w kluczowych momentach. Główna bohaterka ze swoim poświęceniem nie jest absolutnie typem kobiety nam współczesnej. Może nawet lekko irytować swoją bezwolnością, chociaż wziąwszy pod uwagę położenie w jakim się znalazła, wychowanie, epokę, religijność trudno od niej oczekiwać, by była bardziej buntownicza. Otrzymała oparcie u dobrych ludzi, którzy zechcieli jej pomóc i nie zrezygnowali nawet na wieść o spodziewanym dziecku. Nikt inny nie przygarnąłby pohańbionej panny. Jej pokora, solidność, uczciwość i pracowitość były tym czym mogła się odwdzięczyć za dach nad głową i wsparcie jakie otrzymała.
Właściwie tytułowa bohaterka, mimo, że jest osią fabuły jest jednocześnie jedynie pretekstem dla autorki, która stara się nauczyć swojego czytelnika, by nie potępiać zbyt pochopnie, gdyż jedynie Najwyższy ma prawo do sądu ostatecznego i każdemu należy się druga szansa. Jest to zdecydowanie powieść moralizatorska, w której Gaskell wyraża swoje poglądy na świat, staje w obronie kobiety i jej prawa do wolności. Mówi do swoich czytelników wyraźnie, że widzą źdźbło w oku brata swego, a nie widzą belki we własnym. A każdy może swoim postępowaniem odpokutować przewinę. Ruth robi wszystko, by oczyścić swoją duszę w oczach Boga, na przychylność ludzi nie śmie liczyć, dopiero wydarzenia ostatnich rozdziałów uświadamiają mieszkańcom miasteczka jak oddana i skromna potrafi być ta, od której odwracano się na ulicy.

Ruth to pierwsze polskie wydanie. Dobrze się stało, że w końcu doczekaliśmy się przekładu. Przy okazji ukazały się wznowienia innych pozycji tejże autorki, co również mnie cieszy, gdyż były bardzo trudno dostępne stare wydania. Już się przymierzam do Pań z Cranford (serial był rewelacyjny :).

*Gaskel jak Gaskel, ale słuchałam ostatnio audiobooka Balzaca Kobieta trzydziestoletnia** i tam dzieci mnożyły się jak króliki między rozdziałami. Na końcu jednego bohaterka miała córkę, a w drugim była już otoczona wianuszkiem dzieci i adoratorów, przy czym autor zostawiał spore pole do domysłów, czy te dzieci są prawowitego małżonka, czy może któregoś z kochanków. Oczywiście pozostawienie pewnego pola dla wyobraźni lepsze jest niż nieumiejętne opisy namiętności, które budzą raczej śmiech niż rozpalają zmysły (nie będę wytykać palcami ;).

** Darmowe audiobooki to świetna sprawa, szczególnie kiedy w pracy siedzi się osiem godzin przy kompie i umysł nie jest skupiony na skomplikowanych zadaniach :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sanditon

Żyłam do niedawna w błogim przekonaniu, że mam zaliczone wszystkie powieści Jane Austen i jedyne co mi pozostaje, to czytać kilkakrotnie, to co już znam. Jakież było moje zdziwienie, gdy w bibliotece wpadła mi w ręce książka Sanditon podpisana nazwiskiem w/w autorki. Niestety oryginalny rękopis Jane, to zaledwie pierwsze dziesięć rozdziałów i kawałek jedenastego, cała reszta została dopisana przez pewną damę* . Jak ma się, to do odbioru całości? No właśnie, zmiana narratora przebiega płynnie, druga autorka stara się zachować styl oraz zamysł oryginału próbując dociekać dokąd zaprowadziłaby swoich bohaterów Austen. Trzeba przyznać, że wychodzi jej to dość sprawnie i szycia nie widać na pierwszy rzut oka. A na drugi? Już całkiem wyraźnie. Pojawiają się zdania, które Jane nigdy nie włożyłaby w usta swoich bohaterów. To co w oryginale pozostałoby subtelną aluzją, dającą czytelnikowi pole do domysłów, tutaj wykładane jest wprost. Ze zdumieniem przyjmowałam niektóre wydarzenia, tak odb

Tęsknota

 Wiecie, co? Trochę mi tęskno za pisaniem na blogu :) Jestem trochę zmęczona tym szybkim tempem instagrama, gdzie, co chwilę ładują się nowe posty... Może by tak wrócić... Popisać o książkach, o filmach, o życiu...  A tak se marudzę :)

Nawijanie rzeczywistości (02)

Odkąd mam kota czuję się trochę, jak młoda matka, która z palcem dźgającym kupkę zachwala swoje dziecko gościom, gdzieś między obiadem, a deserem. Niestety nie jest to mały kiciuś, od patrzenia na którego oczy robią się mokre i wstępuje w człowieka Elmirka. Jest to KOT. Pewnego dnia przyszedł i został. Czy na zawsze? Nie mam pojęcia, znika czasami na kilka dni. Przypuszczam, że prowadzi podwójne życie i bardziej niż my interesują go zasoby w misce, która stoi w kącie. No cóż. ma on jednak swój urok (oprócz pcheł i ktowieczegotamjeszcze ) jest klasycznie czarny z intensywnie zielonymi oczami. Musiał być przesłodkim kociakiem (wciąż jeszcze jest młodym kotem, ale już nie kiciulkiem). No tak, tutaj co niektórzy się zorientowali, że trochę nakłamałam w pierwszym zdaniu nadużywając słów mam kota . Raczej ten kot ma nas... na uwadze przy ewentualnym wyborze domu. Ale dziś odniosłam mały sukces. Przekonałam kota do pudełka. Sami wiecie, te wszystkie filmiki pokazujące koty w pudełka