Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

Opowiastki o urwisie, które zrujnowały moje dzieciństwo*

W Lonneberdze mieszkał chłopiec, który miał na imię Emil. Był dziki i uparty, nie tak grzeczny jak ty. Chociaż, należy przyznać, robił miłe wrażenie, kiedy się nie awanturował. Miał okrągłe, niebieskie oczy, okrągłą, rumianą twarz i jasne, kędzierzawe włosy. Wszystko to razem sprawiało, że Emil wyglądał jak prawdziwy aniołek. Ale pozory mylą. Ogłaszam wszem i wobec, że na stare lata zakochałam się w Emilu. Śmiem przy tym twierdzić, że lepiej późno niż wcale, a w ogóle, nie są to opowieści dla dzieci. No może są, ale ta celna ironia i kropla absurdu ukryta w opowiadaniach obnażająca słabości dorosłych raczej nie zostanie wychwycona przez dzieci. Może Emil nie zrobił takiej kariery jak Mikołajek, ale w niczym mu nie ustępuje pola. Widzę tu wiele podobnych analogii - obaj to rezolutni chłopcy, obie postacie stworzone przez genialnych twórców i obie książeczki mają swoich ilustratorów. Charakterystyczna, nonszalancka kreska Sempe jest rozpoznawalna z daleka. Postać Emila stworzył B

Agnieszka Krawczyk - pierwsze spotkanie, magiczna seria

Mgły podniosły się z wolna, a stojącym na tarasie ukazał się nieziemski widok. Przed nimi, aż po las ciągnęła się plantacja róż. Ich upojny zapach wisiał w nieruchomym, letnim powietrzu. Dzień już teraz zapowiadał się upalnie. - Czyż tu nie jest idyllicznie? - zapytał mężczyzna i przyciągnął do siebie kobietę, w której oczach odbijały się róże i niebo. Cały świat w nich tonął, a on wraz z nim. Czym bardziej się w nie wpatrywał, tym bardziej się gubił po tamtej stronie. - A jak ma być? Przecież to Ida - odpowiedziała ze śmiechem i klasnęła w dłonie niczym mała dziewczynka. To właśnie, te drobne, spontaniczne gesty niczym u małej dziewczynki, sprawiły, że się zakochał, a potem oddał jej swoje serce na wieki. A teraz oto stali na tarasie tego dziwacznego, chodź pięknie odnowionego, pałacu i podziwiali swój pierwszy świt jako małżeństwo. - Wybrałaś cudowne miejsce na nasz ślub. A myślałem, że będzie przereklamowane. Uśmiechnęła się zamyślona. - Może moglibyśmy tu zostać na stałe? Sp

Praktykant - komedia z cyklu tych, co to nawet śmieszne, ale jakoś tak nie do końca

Koncepcja jest fajna - starszy pan - Ben, emeryt, wdowiec przystępuje, znudzony swoim życiem, do stażu w młodej, prężnie rozwijającej się firmie internetowej. Ona - Jules, młoda matka, która opiekując się w domu dzieckiem, wpada na genialny pomysł biznesu i już po chwili zatrudnia 200 osób w tym kilku stażystów. On praktykant z doświadczeniem, ona jego szefowa napędzana energią i kawą. Zderzenie dwóch światów jest nieuniknione. Nasz bohater całe życie przepracował w jednej firmie, która drukowała książki telefoniczne i jest dość...hm... analogowy. Wokół niego młodzi ludzie, którzy mają w chmurze wszystko łącznie chyba ze swoimi mózgami. Ale okazuje się, że obie strony mogą nawzajem obdarować się wiedzą i doświadczeniem, które ich wzmocni, nauczy czegoś nowego. Spojrzą na pewne sprawy z innej perspektywy. Ok. Dotąd mamy całkiem zgrabny film. Ale to nie jest taki film. To jest komedia. Całkiem zgrabna komedia. Ale to też nie taki film. Jaki zatem jest to film? Feminizujący. Ta