Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

Nawijanie rzeczywistości (05)

Opowiem wam dziś o naszej przygodzie z kuną. Dlaczego właśnie dziś? Ponieważ szukałam w sieci informacji do pewnego projektu i trafiłam na reklamę firmy pozbywającej się szkodników, w tym kun. Komu osiedliło się to zwierzątko pod powałą może razem ze mną wybuchnąć gromkim śmiechem nad tą reklamą. Kuna moi drodzy jest po pierwsze inteligentna, po drugie cwana, a po trzecie kocha wasz dom i wasze auto i wasze kable kocha podgryzać. I w nosie ma to, że wy jej nie kochacie. Historia zaczęła się niewinnie w styczniu. No może nie do końca niewinnie. Kiedy o czwartej nad ranem budzi was galopujący tupot nad głową, to nie ma w tym nic niewinnego. Pierwszym odruchem jest panika, drugim naciągniecie kołdry na głowę z niejasnym wrażeniem, że coś dziwnego wam się śniło. Ale potem nadchodzi ranek i trzeba zmierzyć się z prawdą. Mianowicie coś harcuje na strychu. Jeżeli jesteście bohaterką poczytnej powieści dla kobiet, to jest to nieprzespana noc, w ciągu której omdlewacie kilkakrotnie, a ran

Nawijanie rzeczywistości (04)

Wszystko się kurczy. Moje myśli się kurczą, robią się coraz mniejsze i mniejsze. Zbijają w twardą ołowianą kulę, która toczy się w te i we wte powodując ból głowy i niepohamowany potok słów. Ciężkich, jak te ołowiane myśli. A przecież jesień taka piękna. Słońce. Złote liście na drzewach. Nie może to być to zatem depresja jesienna. Kryzys wieku średniego? Za wcześnie, dusza zbyt młoda wciąż. Zatem co uwiera i gniecie? Któż może wiedzieć. Listopad to taki dziwny miesiąc. W mojej świadomości zaczyna się radośnie z nutą melancholii. Pierwszego stawialiśmy świeczki zmarłym i wspominaliśmy tych, którzy odeszli, a drugiego urodziny taty. Taki czas. Odkąd pamiętam, to były dwa świąteczne dni poświęcone rodzinie. Tej co ciałem i tej co jedynie duchem była z nami. To były prawdziwie rodzinne spotkania. Jedyne takie święto, kiedy można było spotkać sporą część rodziny. Przypomnieć się. Podumać nad grobem wspólnego przodka otrzeć łzę. Po powrocie z cmentarza rozgrzewał nas gorący rosół (